
„Popup Hood”, czyli jak przyciągnąć lokalnych przedsiębiorców do centrum
Wczorajsza poznańska Gazeta Wyborcza pisała o 140 miejskich lokalach użytkowych, które nadal czekają na wynajęcie. Z 22 wystawionych ostatnio na aukcję tylko 4 znalazły swoich najemców. Powód? Cena za metr kwadratowy.
Poznań, tak jak i inne polskie miasta, od lat zmaga się z dominacją banków i dużych przedsiębiorstw w centrum. Podbijanie cen i brak jakiegokolwiek wsparcia dla lokalnych przedsiębiorstw jest jednym z powodów wymierania śródmieścia. Władze Poznania niestety pozostawiły kwestię wynajmu miejskich lokali użytkowych w całości zasadom wolnego rynku, co doprowadziło do sytuacji jaką mamy dzisiaj. Założenie w centrum własnego biznesu (np. kawiarni, galerii, czy spożywczaka) mija się z celem. Mini-przedsiębiorcom trudno bowiem konkurować z bankiem czy siecią sklepów spożywczych. Tymczasem na obrzeżach Poznania powstają kolejne wielkie centra handlowe, które wysysają z centrum życie.
Z problemem zamierania centrum miasta próbuje poradzić sobie kalifornijskie Oakland. Dwójka mieszkańców (Sarah Filley i Alfonso Dominguez) postanowili wystartować z pomysłem „Popup Hood”, którego celem jest pomoc lokalnym przedsiębiorcom w zakładaniu ich własnych biznesów w centrum miasta. Pomysł bardzo spodobał się władzom, a z pomysłu, od grudnia 2011, skorzystało już 6 przedsiębiorców.
Na czym polega „Popup Hood”?
Idea jest prosta i efektywna. Głównym założeniem projektu jest zachęcanie lokalnych przedsiębiorców do wynajmowania miejskich lokali użytkowych. „Przynętą” jest brak opłat czynszowych przez pierwsze 6 miesięcy. Tego typu rozwiązanie ma doprowadzić do tzw. efektu kuli śnieżnej, czyli zaangażowania kolejnych lokalnych przedsiębiorców. Dzięki temu, w ciągu kilku lat, a może nawet miesięcy, ścisłe centrum Oakland ma powrócić do swojej świetności sprzed lat.
Czy i w Poznaniu nie można by wprowadzić podobnego rozwiązania?
| Paweł Głogowski |